- Naprawdę, bardzo mi przykro - zaczął, gdy znaleźli się poza zasięgiem innych.
- Chodzi ci o nasz ślub - spytała ostrożnie.
- Właśnie, uważam, że nie powinni nami rządzić.
- Powinni pozwolić mi zostać starą panną - zażartowała gorzko.
- Wcale nie. Nic takiego nie mówiłem - chłopak poczuł się urażony.
- Ale to prawda. Pewnie prędzej czy później bym im zwiała - przez chwilę miała wrażenie, że David ( bo takie było imię księcia ) spojrzał na nią jak na jakąś wariatkę, ale trwało to tylko chwilę, bo gdy znowu na niego spojrzała wyglądał raczej na rozbawionego.
- Ha ha ha. Naprawdę to takie śmieszne? - spytała z sarkazmem.
- Wcale się nie śmieję.
- Nie... W ogóle.
Przegadali całe popołudnie. Diana doszła do wniosku, że David wcale nie jest taki zły. Naturalnie, miała żal do ojca za to, że bez jej zgody i za jej plecami uzgadnia takie istotne w jej życiu sprawy. Teraz jednak, gdy poznała go lepiej nie wydawał się już najgorszym co mogło ją w życiu spotkać. Dwa dni minęły w mgnieniu oka. Każdą wolną chwilę spędzała z przyszłym mężem. Dowiedziała się o nim wielu nieistotnych rzeczy. Gdy poproszono ich o wybranie ozdób na wesele, zgadzali się dosłownie we wszystkim. Ceremonia ślubna miała odbyć się zaraz po obiedzie, więc gdy wszystko było gotowe krawcowe przytargały suknię i Diana musiała iść z nimi.
***
Stała na czerwonym dywanie z rozwianymi czarnymi włosami. W dłoni trzymała bukiet. Muzyka grała, a dziewczynka stojąca przed nią z koszykiem pełnym kwiatów zaczęła marsz. Diana ruszyła za nią patrząc przed siebie przez cieniutki materiał welonu. David stał na drugim końcu dywanu pod wielkim plecionym sercem. Ksiądz stojący na podium zaczął od klasycznych pytań:
- Czy chcecie dobrowolnie i bez żadnego przymusu zawrzeć związek małżeński?
Diana już miała odpowiedzieć gdy nagle poczuła podmuch wiatru koło siebie i jakąś klejącą maź na uszach. I wtedy czas stanął w miejscu. Rozejrzała się nerwowo dookoła. Jej spojrzenie padło na śliczną, rudowłosą dziewczynę i wiedziała już wszystko. Nieznajoma śpiewała. Diana znała tą piosenkę. Była smutna. Jej słowa przyprawiały o dreszcze. Dziewczyna poczuła, że do oczu napływają jej łzy. Wszyscy zebrani stali nieruchomo, ze spojrzeniami wbitymi w dal. Tylko ona była zdolna się poruszyć. I dobrze wiedziała dlaczego. Stojąca przed nią dziewczyna nie była pierwszą lepszą śpiewaczką. Była syreną. Istotą, która swoim głosem w pewien sposób hipnotyzowała słuchających. Diana ostrożnie dotknęła swojego ucha natrafiając na cieniutką powłokę. Dlatego mogła się ruszać. Nagle rudowłosa wykonała skomplikowany ruch rękami i zza krzaków wyjechał jakiś chłopak na koniu.
O nie...
Podjechał do księżniczki i podał jej rękę w zachęcającym geście. Lekko uniosła głowę i spojrzała mu w oczy. Jacob...
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I jak wam się podoba rozdział? Mam nadzieję, że nie był najgorszy :)
Liczę na wasze komentarze. Kocham was <3
PS. Jest nowa ankieta i proszę was o wzięcie w niej udziału.
- Czy chcecie dobrowolnie i bez żadnego przymusu zawrzeć związek małżeński?
Diana już miała odpowiedzieć gdy nagle poczuła podmuch wiatru koło siebie i jakąś klejącą maź na uszach. I wtedy czas stanął w miejscu. Rozejrzała się nerwowo dookoła. Jej spojrzenie padło na śliczną, rudowłosą dziewczynę i wiedziała już wszystko. Nieznajoma śpiewała. Diana znała tą piosenkę. Była smutna. Jej słowa przyprawiały o dreszcze. Dziewczyna poczuła, że do oczu napływają jej łzy. Wszyscy zebrani stali nieruchomo, ze spojrzeniami wbitymi w dal. Tylko ona była zdolna się poruszyć. I dobrze wiedziała dlaczego. Stojąca przed nią dziewczyna nie była pierwszą lepszą śpiewaczką. Była syreną. Istotą, która swoim głosem w pewien sposób hipnotyzowała słuchających. Diana ostrożnie dotknęła swojego ucha natrafiając na cieniutką powłokę. Dlatego mogła się ruszać. Nagle rudowłosa wykonała skomplikowany ruch rękami i zza krzaków wyjechał jakiś chłopak na koniu.
O nie...
Podjechał do księżniczki i podał jej rękę w zachęcającym geście. Lekko uniosła głowę i spojrzała mu w oczy. Jacob...
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I jak wam się podoba rozdział? Mam nadzieję, że nie był najgorszy :)
Liczę na wasze komentarze. Kocham was <3
PS. Jest nowa ankieta i proszę was o wzięcie w niej udziału.
O jeny , opowiadanie coraz ciekawsze :D już nie mogę się doczekać następnego :3
OdpowiedzUsuńBoziu co za emocje.. Xd
OdpowiedzUsuńDziewczyno to opowiadanie jest GENIALNE!! *o*
Zakochałam się w każdym napisanym przez ciebie słowie :p
Trochę szkoda, że taki krótki, ale to bardziej nakręca na czekanie xd
Nexta proszę! ;D
only-to-die.blogspot.com
wpadniesz?
jak ty mogłaś przerwać w takim momęcie ?! ale jak dla mnie rozdział jest zarąbisty XD
OdpowiedzUsuńKolejny ciekawy rozdział :) A ta końcówka,po prostu super :) Zapraszam również do siebie na nowy rozdział http://www.otherviki.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńO.JA.PIER.DO.LE!!! *-* kuuuzwa nooo.. nie wiadomo co lepsze, jechac z Jackobem ktorego bardzo dobrze zna czy zostac z Davidem ktorego polubila i wgl.. *o*
OdpowiedzUsuńHej! Rozdział świetny tylko szkoda, że taki krótki ;(. No ale jakoś wytrzymam do następnego :D. Końcówka niezła. Już nie mogę doczekać się dalszej części. Jak widzę ten David wcale nie jest taki okropny jak się na początku wydawało, ale chyba bardziej przekonuje mnie opiekuńczy Jacob ^^. Trochę podejrzana sprawa z tą syreną na ślubie ... Czyżby szatański plan Jacoba xD?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę duużo weny! willownight :*
Ps Oczywiście dodaje twojego bloga do stronek, które warto przejrzeć na moim blogu (http://kakashi-i-anko-rodzice-naruto.blogspot.com/) ^^
Wszystko cudnie, pięknie tylko pssst: bohaterowie nie bochaterowie (strony) :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
K.
Naprawdę, znajdź sobie betę...
OdpowiedzUsuńGdy ceremonia powitalna dobiegła końca Diana zażądała, by zaprowadzili ją do jej sypialni. – przecinek przed „Diana”.
- Chodzi ci o nasz ślub - spytała ostrożnie. – zgubiłaś pytajnik po „ślub”.
- Wcale nie. Nic takiego nie mówiłem - chłopak poczuł się urażony. – „chłopak” z dużej, a po „mówiłem” kropka.
Teraz jednak, gdy poznała go lepiej nie wydawał się już najgorszym co mogło ją w życiu spotkać. – przecinek przed „co”.
Dowiedziała się o nim wielu nieistotnych rzeczy. – nieistotnych?
Diana ruszyła za nią patrząc przed siebie przez cieniutki materiał welonu. – przecinek przed „patrząc”.
Diana już miała odpowiedzieć gdy nagle poczuła podmuch wiatru koło siebie i jakąś klejącą maź na uszach. – przecinek przed „gdy”.
Diana znała tą piosenkę. – tę.
Tylko ona była zdolna się poruszyć. I dobrze wiedziała dlaczego. – przecinek przed „dlaczego”.
Pelargia
PS Jeśli chcesz, ja mogłabym być Twoją betą ;)
O.o moja mina po przeczytaniu tego rozdziału. Zaskoczyłaś mnie tym. Fajnie napisane,chociaż było kilka błędów,ale każdemu się to zdarza. Dobra spadam czytać dalej.
OdpowiedzUsuń